Ręce opadają...
Tynkarze, jak obiecali weszli w czwartek. Całkiem fajne chłopaki i robotne. Na wiele rzeczy zwrócili mi uwagę, a to że puszki powinny być wcześniej obsadzone, że niektóre okna źle (czytaj krzywo) zamontowane. Na puszki juz nic nie poradzę, mam nadzieję że elektrycy osadzą je ładnie po tynkach, ale okna to cios w plecy. Montażysta na zwolnieniu lekarskim, właściciel firmy twierdzi że nigdy takiego przypadku nie miał...ale obiecał że w poniedziałek po 17 coś z tym zrobi z jakąś ekipą zastępczą, chociaż oferował się że mi zapłaci jak ktoś inny to poprawi ale co z gwarancją?. Zobaczymy...ręce opadają.
Ścianka kolankowa ostatecznie nie będzie tynkowana bo nie podmurowaliśmy przy murłacie i teraz posostają tylko regipsy.
Hydraulik powiedział żeby dać znać jak wejdą tynki ale wejść może dopiero w połowie listopada...a ja już na początek listopada umawiałam wylewki. A tak wierzyłam że do grudnia się wyrobimy.
Na pocieszenie pozostaje mi kilka wytynkowanych ścian na poddaszu (fotek niestety nie zrobiłam) i polecony z info, że energa dostała pozwolenie na budowę sieci. Hurra! Będzie prąd!